Ministerstwo Zdrowia poinformowało, że nie będzie dalej finansować zakupu leku na COVID-19 ze środków publicznych. Szpitale, które będą chciały kontynuować terapię pacjentów Remdesivirem, będą zmuszone pokryć część kosztów zakupu tego leku. Władysław Perchaluk, prezes Związku Szpitali Powiatowych Województwa Śląskiego w rozmowie z portalem Prawo.pl mówi o skutkach takiej decyzji na przykładzie Szpitala Specjalistycznego nr 1 w Bytomiu.
Placówki sygnalizują, że leku już brakuje w magazynach Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych, a to oznacza znacznie wyższe koszty leczenia pacjentów. Władysław Perchaluk, prezes Związku w rozmowie z portalem Prawo.pl wyjaśnia, czego obawiają się szpitale: – Leku brakuje w Agencji Rezerw Strategicznych. Tylko niektóre oddziały zakaźne mają zapasy. W hurtowniach można go kupić w cenie 6 tys. zł, a refundacja z NFZ wynosi nieco ponad 4 tys. zł. Szpital będzie musiał dopłacić niecałe 2 tysiące złotych. To duży koszt biorąc pod uwagę to, że na przykład oddział zakaźny w Bytomiu jest obłożony pacjentami, którzy wymagają terapii. Szpitale poradzą sobie z zakupem, ale pogłębiając zadłużenie.
Wojciech Andrusiewicz, rzecznik resortu zdrowia poinformował, że po rekomendacji AOTMiT, która uznała terapię Remdesivirem jako nieskuteczną lub bardzo mało skuteczną oraz ze względu na brak wniosku refundacyjnego producenta, Ministerstwo Zdrowia nie będzie finansować zakupu leku ze środków publicznych.
Przeczytaj więcej: Prawo.pl.